Australię postrzegam jako kontynent skrajności – gorące wnętrze, którego biały człowiek nie ma szans oswoić oraz południowo-wschodnie wybrzeże, wygrywające w wielu światowych rankingach na najlepsze miejsce do życia. Jedno jest pewne – na drugim końcu świata jest ląd, najbardziej płaski z możliwych, gdzie rzeki nie mają jak spływać, a najwyższa góra ma nazwę polskiego bohatera. Fascynujące.